Wojtkowy przepis na wódkę „Żubrówka a’la Paweł”



Chciałbym podzielić się przepisem na wódkę „Żubrówkę”
Przepis ten dostałem od kolegi Pawła D. kilka lat temu jest bardzo prosty a efekt dosłownie i w przenośni może „powalić” z nóg.
Podstawowym warunkiem jest posiadanie trawy potocznie zwanej „Żubrówką” właściwa nazwa to „Turówka wonna” (Hierochloe odorata). Wyróżnia się charakterystycznym słodkawym aromatem z nutą anyżu dzięki zawartości kumaryny /około 0,6%/. Zapach jest bardzo silny zwłaszcza po zasuszeniu rośliny. Ja hoduję ją w ogrodzie.
Najlepszy efekt daje zbieranie jej po deszczu ale jak kogoś czas ponagla, to dorzuci jedno źdźbło więcej i też będzie dobrze.

Przepis podaję na powszechnie niegdyś, używaną jednostkę objętości alkoholu jaką było:
½ litra wódki czystej – tej którą zwykle pijamy
6 źdźbeł świeżej żubrzej trawy,
1 łyżeczka do herbaty cukru

Pięć źdźbeł /wszystkie spłukać pod zimną wodą/, porozdzielać wzdłuż na węższe paski, /źdźbła mają szerokość nawet do 20mm/, następnie pociąć na odcinki kilku centymetrowe /ja to nazywam sieczką/. Sieczkę, włożyć do butelki z wódką, szóste najładniejsze źdźbło włożyć w całości będzie pełniło rolę ozdobną, gdybyśmy chcieli przelać do karafki lub innej butelki, produkt po maceracji bez sieczki.
Mając już trawę w wódce dodajemy łyżeczkę od herbaty cukru. Jeżeli nasza „żubrówka” ma mieć posmak mniej wytrawny można dodać 2 łyżeczki /sprawa gustu i smaku/
Musimy się jednak liczyć z tym, że zaraz po otwarciu butelki z wódką, musimy odlać kieliszek 30ml a bezpieczniej 50ml i natychmiast wypić. Czynność ta musi być wykonana z dwóch podstawowych powodów:
1. Czy aby na pewno jakość i moc, zastosowanej wódki jest odpowiednia
2. Musimy mieć całkowitą pewność i gwarancję, że wszystkie składniki zmieszczą nam się w naczyniu.

Gdy wszystkie składniki znajdą się w butelce wystarczy już tylko czekać….
i obserwować jak przepięknie zmienia się kolor na zielony.
Nie podaję, po jakim czasie można spożywać naszą „żubrówkę” bo jest to proces bardziej złożony, zależący od okoliczności i naszej silnej woli. Ja osobiście podchodzę do tego bardziej praktycznie i uzależniam to od koloru nastawu.
Gdy stwierdzę autorytatywnie że mój nastaw, uzyskał już kolor stosowny i właśnie w tej chwili jest najlepszy do spożycia - to go spożywam.

Wszystkim smakoszom z „lewej ręki” życzę Darz Bór
Wojtek Wdowikowski

Wrocław, 14 luty 2015r.

PS.
Receptura produkowanej obecnie w białostockim Polmosie Żubrówki wcale nie jest bardzo stara. Powstała w 1928 roku. Ale ówcześni technolodzy nie bez powodu sięgnęli po aromatyczną trawkę, rosnącą w Puszczy Białowieskiej. W wielu źródłach historycznych bowiem znajdowały się informacje, iż szlachta polska chętnie podnosiła walory smakowe gorzałki, dodając do niej źdźbło trawy żubrowej. Najwcześniejsza wzmianka na ten temat pochodzi z XIV wieku. A więc białostocka Żubrówka blisko siedemsetletnią tradycją stoi.
W dawnych wiekach wierzono, że dziko rosnąca na leśnych polanach Puszczy Białowieskiej trawa jest prawdziwym afrodyzjakiem i nadaje siłę żubra tym, którzy ją konsumują. Żubrówka to określenie ludowe, pod którym ukrywają się dwa gatunki traw: turówka wonna i turówka leśna.




« Powrót »