Kącik literacki



Otton Andrzejewski: Parę słów o mojej myśliwskiej historii i zamiłowianiu

Od dziecka miałem styczność z myślistwem i bronią, chociaż ojca, który polował bardzo mało pamiętam, bo w roku 1939 poszedł na wojnę i więcej go nie widziałem. To jednak z dziadkiem (ojcem mojej mamy) Władysławem Mackiewiczem kolegą od polowań Józefa Piłsudskiego, często brałem udział w polowaniu. Towarzyszyłem dziadkowi w polowaniach na cietrzewie w zasiadkach. Były to wykopane dołki w ziemi zamaskowane jodłowymi gałązkami, w których się zasiadało na ptaki we wczesno rannych godzinach. Polowałem z dziadkiem również na wilki w czatowniach przy nęcisku z padliny, które dziadek przygotował za oborą. Dacie dziś wiarę, że wilki podchodziły pod gospodarstwo, takie tęgie były wówczas zimy, że mróz ciągnął zwierza w zagrody.
Na ongiś czasy były trudne to i dojrzewać przyszło rychlej. Gdy miałem około10 lat posiadałem już swoją pierwszą broń. Była to dubeltówka ładowana przez lufy („16” – stki) z kurkami i spłonkami zakładanymi na kominki. Później miałem łamaną pojedynkę kaliber „12” z metalowymi łuskami, które samemu się preparowało i można było dobrze polować na zające i kaczki.

W 1949 r. naszą rodzinę wywieziono na Syberię. Mi udało się uciec gdy przyjechali po nas. Już w 1951 r. pracowałem w ekspedycji LENGIPROTRANS w okręgu karelo-fińskim koło Murmańska, gdzie robiliśmy pomiary zniszczonych wojną torów kolejowych. Tamtejsze tereny były bardzo dzikie i niedostępne, a na bagnach było mnóstwo zwierzyny: jelenie, łosie, niedźwiedzie, dziki no i zające bielaki. Nasz inżynier miał dubeltówkę i często jej noszeniem obarczał właśnie mnie. Pewnego dnia będąc na torach przy pomiarach, zobaczyłem olbrzymiego brunatnego niedźwiedzia, który zbliżał się do nas. Zdawałem sobie sprawę że mam w lufach tylko ładunki ze śrutem i może być bardzo niebezpieczne kiedy zrani się go z daleka; więc czekałem. Nieruchomy, mierzyłem go wzrokiem, broń miałem w pogotowiu. Gdy niedźwiedź zbliżył się na parę metrów do nasypu, a było to już tak blisko, że można mu było zajrzeć w ślepia. Dziewczyna, która stała koło mnie, nagle tak przeraźliwie krzyknęła ze strachu, że niedźwiedź zatrzymał się, stanął na dwie łapy i… myślałem, że to koniec, mimo iż ręką cały czas ściskałem strzelbę. Niedźwiedź górując nad nami, popatrzył tylko pokazując kto jest panem sytuacji, odwrócił się i dużymi susami uszedł w gęstwinę. Było po strachu. I chociaż nie doszło do strzału do grubego zwierza, musiał być wiwat po tak szczęśliwym spotkaniu.

W 1953r. pojechałem na Syberię do mamy i rodzeństwa. Miałem już ukończoną szkole mechanizacji rolnictwa i pracowałem jako traktorzysta, więc często woziłem z sobą strzelbę za oparciem traktora bo od czasu do czasu miałem możliwość i mogłem coś zastrzelić przeważnie były to sarny – to były całkiem inne czasy i dziś mogę powiedzieć, że nawet inny świat. W kolejnych latach był Irkuck, szkoła kierowców i wojsko na dalekim wschodzie koło Władywostoku. Do Polski przyjechałem w roku 1958. Najpierw pracowałem w PKS Opole a od 1966r. w PMPS „PEKAS”W-wa na przewozach międzynarodowych. Do PZŁ i Koła Łoś w Namysłowie wstąpiłem w 1979 r.
Najlepiej pamiętam mojego pierwszego dzika na polowaniu zbiorowym. Oczekiwałem lisa, a tu nagle przede mną, jak z podziemi, wyrasta dzik. Stanął w zaroślach, jakieś 10 m, a ja z tego podniecenia strzeliłem – dzik padł 20 m ode mnie. Był to pierwszy dzień Stanu Wojennego.
Za takie większe osiągnięcie i ciekawy traf uważam na polowaniu zbiorowym w obwodzie nr 20 strzelenie dwóch dzików na raz, które padły w ogniu – „jeden na drugim leżeli”.
Moja ulubiona ambona to Łąki na Nowym Folwarku, tam strzeliłem kilka dzików i kozłów. Tam przeważnie siedzę.

W naszym kole najbardziej lubię dobry bigos i grillowanie na zbiorówkach, oraz prace przy naprawach ambon. Nie znoszę bezpodstawnych nie uzasadnionych oskarżeń – każdy powinien mierzyć siebie według własnej miary, bo rzadko kto wie jakie koleje losu sprawiły, że dzisiaj jesteśmy tacy a nie inni.

Darz Bór!

Opole 02.04.2012r.

Autorem opowiadania jest: Otton Andrzejewski

Materiały zawarte w tej witrynie są własnością osób, które wyraziły zgodę na ich zamieszczenie oraz właściciela serwisu. Zabrania się zapożyczania, kopiowania w całości lub części bez uprzedniego kontaktu.



« Powrót »